wtorek, 2 marca 2010

2 marca, Warzazat



Tak, wciąż tu jestem! Od rana pada deszcz... Kupiłem proszek do prania, skoro mam tu spędzić jeszcze jedną noc to przynajmniej sobie ciuchy dobrze wypiorę... Masakra!!
Dopiero jutro ma się rozpogodzić.
I trochę zdjęć podwieszę na picasę, wciąż nie mogę zamieszczać ich w tekście;(
17:00
dziś objawiło się w całej okazałości moje lenistwo i brak chęci na organizowanie sobie czasu na czas deszczu;) Długo nie namyślając się poszedłem na pół dnia do knajpy internetowej i skutecznie namieszałem w przeglądarce... tak bardzo, że musiałem odinstalować firefoxa, zainstalowałem więc operę, ale tu zaskoczenie – nie mogę wcale obsługiwać postów na bloggerze, coraz mnie mi się podoba blogspot.com... potem połaziłem po miejscowych sklepach, wróciłem do hotelu, zrobiłem pranie, a teraz znów siedzę na mieście w jakiejś knajpie i się relaksuję
deszcz już nie pada, wieje, chmury nisko, co jakiś czas wychodzi słoneczko, relaks
pełen luz;)
jutro jadę na południe, wszystkie znaki na niebie i w mieście zapowiadają, że jutro już nie będzie padać i na pewno nie będzie wiać od południa;)
zobaczymy

3 komentarze:

  1. gdyby nie ta kawiarenka internetowa, to zupelnie jakbys byl w Warszawie - ile kosztowal bilet? ;D

    ki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dobrze, ze nie zdecydowalam sie pojechac z Toba, bo to Maroko, to jakas "Masakra"! ;D

    ki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. z całym szacunkiem, siostro, ale to na prawdę dobrze, że dokładniej przemyślałaś wszystko i nie zdecydowałaś się pojechać;)

    OdpowiedzUsuń

skomentuj, a będzie skomentowane