Horyzont jest nieosiągalnym celem, do którego prowadzeni jesteśmy
nieprzewidywalną drogą.
Bez drogi horyzont byłby jedynie przepiękną
linią gotową do fotografowania i podziwiania. Dzięki drodze możemy go
również przeżywać i cieszyć dążeniem do niego.
Zbiór poniższych
zdjęć zawiera ujęcia wykonane podczas podróży (głównie rowerowych,
2008-2014) po Algierii, Angoli, Armenii, Gruzji, Iranie, Izraelu,
Jordanii, Maroko, Polsce, RPA, Tunezji, Turcji i Zimbabwe. *
 |
Polska, Warszawa-Ursus. W mieście nie często patrzymy w stronę horyzontu. Przeważnie na przeszkodzie stają nam budynki. Czasem jednak, gdy spojrzymy w niebo, przelatuje akurat samolot - wtedy włącza się w nas tęsknota za podróżą, za drogą, za lądowaniem w odległym zakątku świata.
Sierpień 2011. |
 |
Algieria, Arboretun du Tonga. Gdy przekraczamy nieprzekraczalne granice i znajdujemy się krajach nowych, nieznanych, zaintrygowani każdym kilometrem drogi - wówczas kierując się za horyzont przeszkodą nie do przebycia stać się mogą zwykłe szlabany, ogrodzenia i bydło rogate.
Maj 2012. |
 |
Maroko, droga do Warzazat. O poranku, gdy ciepłe promienie słońca operują ponad schłodzoną nocą powierzchnią pustyni, a także tuż przed zmrokiem, gdy słońce się chowa za horyzont - wtedy cienie wydłużają się, a linia horyzontu jest dużo wyraźniejsza.
Luty 2010. |
 |
Atlantyk, wybrzeże afrykańskie. Są takie miejsca gdy o zachodzie słońca linia horyzontu jest właściwie niedostrzegalna - wbrew pozorom wówczas dużo łatwiej jest znaleźć najprostszą drogę za horyzont.
Marzec 2010. |
 |
Zimbabwe, rezerwat Hwange. O świcie do wodopojów podchodzą słonie, tuż obok pracują niezmordowanie silniki diesla, napędzają pompy zasilające w wodę niewielkie, zabagnione zbiorniki. Przestrzeń ponad horyzontem zaburza też gasnący księżyc.
Lipiec 2010. |
 |
Tunezja, Chott el-Jerid. Oślepiająca poświata, płaskie jak stół solnisko - horyzont w tym miejscu często jest niemal niedostrzegalny. Gdzie wzrokiem sięgnąć, nie ma go na czym zatrzymać.
Grudzień 2011. |
 |
Tunezja, okolice Kibili. Oświetlone zachodzącym słońcem góry nie zachęcają rowerzystów do dalszej jazdy tego dnia. Można się jednak zatracić w przybliżaniu się do tak zarysowanego horyzontu - tego wieczoru po raz kolejny skorzystaliśmy z roweroautostopu, tunezyjscy kierowcy są niesłychanie uprzejmi dla osakwowanych rowerzystów.
Grudzień 2011. |
 |
Tunezja, Wybrzeże Morza Śródziemnego, Jerba. Późny poranek, plaża, konie, wiatr z północy, wyciągający chmury z horyzontu zanurzonego w morzu. To były najbardziej magiczne godziny tej podróży.
Grudzień 2011. |
 |
Morze Śródziemne. Siedząc kilka kilometrów ponad taflą morza, horyzont nie jest dużo bardziej odległy niż ten widziany z brzegu. W górze jednak ma się wrażenie dużo większego spokoju, który mógłby zmącić wyłącznie chodzący po skrzydle współpasażer.
Listopad 2008. |
 |
Maroko, Erg Żydowski, Mhamid. Wycieczka na Saharę, tylko po to by się przekonać, że jechać, ani pchać roweru przez piaskowe diuny się nie da. W takich miejscach, tym bardziej, zdajemy sobie sprawę z tego, że za horyzont nie można dotrzeć.
Marzec 2010. |
 |
Polska, Lublin. Z góry świat wygląda zupełnie inaczej, horyzonty się przesuwają, a obserwatorom widowiska trudno jest sobie wyobrazić je inaczej niż z własnej perspektywy. Powinniśmy dużo częściej patrz w niebo.
Czerwiec 2012. |
 |
Polska, Beskid Niski. Wycieczka w Beskid Niski, tylko po to by się przekonać, że jechać, ani pchać roweru przez zaspy śnieżne się nie da. W takich miejscach, tym bardziej, zdajemy sobie sprawę z tego, że za horyzont nie można dotrzeć.
Październik 2010. |
 |
Maroko, okolice Tazenakht. Wierze GSM na horyzoncie - niewątpliwie zbliża się przełęcz. W marokańskim Atlasie nie każdą przełęcz wieńczy długi zjazd, czasem nagrodą za wspinaczkę jest kolejny przepiękny horyzont, ale jeszcze wyżej.
Marzec 2010. |
 |
Algieria, okolice Souk Ahras. Góry, horyzont zdaje się być bardzo blisko. Czasem jednak jest zbyt wysoko by zbliżyć się do niego rowerem. Ptakom i dzikim koniom jest dużo łatwiej patrzeć na świat z góry.
Maj 2012. |
 |
Algieria, Sahara, Ouargla. Uwaga na "zdziwione wielbłądy" - tak nazwaliśmy ten znak. W Algierii, na Saharze, dużo częściej na horyzoncie pojawiają się dromadery, niż rowerzyści z Polski. Nie tylko wielbłądy zaskakiwała nasza obecność w tym miejscu. Sami czasem też się temu dziwiliśmy.
Grudzień 2011. |
 |
Zimbabwe, droga Victoria Falls-Bulawayo. Ślady na asfalcie świadczą, że słonie potrafią zaskoczyć swą obecnością zimbabwańskich kierowców. Od tego dnia wypatrywaliśmy na horyzoncie dzikich zwierząt - rozpoczynał się obszar wielkich rezerwatów południowo-zachodniego Zimbabwe. Słonie widywaliśmy jeszcze przez kilka kolejnych dni.
Lipiec 2010. |
 |
Maroko, droga z Zagory do Foum Zguid. Palące słońce rozgrzewa powietrze do wrzenia, a tworzące się miraże przybierają nieraz postać tajemniczych pasterzy. Po kilku godzinach jazdy w pełnym słońcu, taki widok człowieka jest niepokojąco deprymujący.
Marzec 2010. |
 |
Algieria, przedmieścia Touggourt. Z ocienionego tuareskiego namiotu oddział żandarmów algierskich nie robi złego wrażenia. Jednak ich obecność mocno ogranicza przyjemność z poszukiwania drogi za horyzont.
Grudzień 2010. |
 |
Tunezja, okolice Ksar Ghilane. Subtelnie wijąca się droga jest niezmiernie monotonna i męcząca. Do horyzontu wciąż jest bardzo daleko, a oślepiająca suchość saharyjskiego dnia wyciąga z rowerzystów całą zregenerowaną przez noc energię.
Grudzień 2011. |
 |
Angola, Kubango. Prowincje środkowej Angoli przecina wiele rzek. Mostów jest tam jednak jak na lekarstwo - czasem trzeba pokonywać je w brud, a nieliczne przeprawy nie zawsze znajdują się na najkrótszej drodze za horyzont.
Grudzień 2010. |
 |
Zimbabwe, droga z Malindi do Kennedy. Prosta droga, po horyzont. Jadąc rowerem pomiędzy torami kolejowymi czasu nie można sobie umilać słuchaniem muzyki - pociąg może nadjechać od tyłu całkiem niepostrzeżenie. Na linii, którą jechaliśmy, zdarzają się wypadki z udziałem słoni. Statystyki wypadków z udziałem rowerzystów są nieznane. Z całą pewnością, od czasów Kazimierza Nowaka, byliśmy pierwszymi, którzy zdecydowali się przejechać ten odcinek rowerami.
Lipiec 2010. |
 |
RPA, okolice Bela-Bela. Koniec zabudowań. Przez najbliższe kilkadziesiąt kilometrów na horyzoncie widzieliśmy jedynie suchy busz i ogrodzenia ogromnych farm afrykanerów. Prawdopodobnie z powodu tego znaku nie widzieliśmy po drodze ani jednego autostopowicza.
Sierpień 2010. |
 |
Tunezja, Tunis. W oczekiwaniu na dzień każde wielkie miasto wydaje się bezbronne, nagie. Dopiero po świcie ludzka energia wtłacza w nie życie. Czasem warto obudzić się przed wschodem słońca, by przekonać się, że nasze miasto, aż po horyzont, wypełnia śpiew ptaków, zapach świeżego pieczywa i widoki, których nie dostrzegamy za dnia.
Grudzień 2011. |
 |
Angola, Chipindo. W Polsce nie jest to możliwe - tęcza w Boże Narodzenie. W Polsce nie zobaczy się także flag UNITA - Narodowego Związku na rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli (União Nacional para a Independência Total de Angola) - czerwono-zielone flagi, z kogutem i horyzontem rozświetlonym przez wschodzące słońce dominują w środkowej Angoli.
Grudzień 2010. |
 |
Angola, droga Liombuko-Chipindo. Początek pory deszczowej w Angoli. Ziemia robi się coraz czerwieńsza, a busz coraz zieleńszy. Horyzont przez wiele kilometrów zasłaniają niskie drzewa, skrywające ślady angolańskiej wojny domowej. Angolańczycy zaczynają przyzwyczajać się do pokoju i spokoju, wycieńczeni wieloletnim konfliktem starają się wrócić do normalności.
Grudzień 2010. |
 |
Iran, Namak Lake, okolice Kaszanu. Słone jezioro jest w zaledwie 3% wciąż jeziorem - reszta to słono-błotna skorupa, po horyzont. Październik 2012 | |
|
|
|
 |
Tunezja, Chebika. Dzień w drodze może się kończyć w całkiem niespodziewanym miejscu. Podobnie jest z całą podróżą - by być z niej zadowolonym, niekoniecznie musimy przed nocą osiągać horyzont.
Grudzień 2011.
|
 |
Turcja, Silopi. Przygraniczna miejscowość, przez którą non-stop przewala się masa aut jadących z Iraku, ale też i wzdłuż granicy z Kurdystanem irackim i Syrią - złapać stopa nie jest trudno. Trzeba tylko się chwilę zastanowić, w którą stronę należy jechać, który horyzont obrać za kierunek dalszej drogi.
Listopad 2012.
____________________________________________
* Gdyby przypadkiem komuś się spodobały na tyle, by je chcieć sobie
umieścić na ścianie w formie obrazka, lub kilku, to proszę o kontakt. Za
całkiem niewygórowaną cenę prześlę gotowy do powieszenia wydruk...
Mógłbym sobie wtedy kupić lepszy obiektyw;)
|
|