środa, 3 kwietnia 2013

"wiosna" na rowerze


Spałem dziś. Miałem też sen. Gdyńska nagroda za przygotowanie akcji terrorystycznej w Algierii (tej ze stycznia 2013 roku, ale wszystko zaczęło się od spektakularnego przejazdu rowerami z Ouargli do Algieru w zeszłym roku) odebrana z rąk samego Janowskiego. Bezcenne.

W Wielki Piątek też myślałem, że śnię, bo wsiadłem na rower na warszawskim Gocławiu około 7:45 i zamiast dojechać do Otwocka (i dalej do Puław pociągiem, by znów rowerem do Lublina) minąłem, wciąż pedałując, Karczew oraz kilka innych miejscowości i dojechałem do Dęblina. Tak około 17:15 dojechałem, starego czasu. 100 kilometrów, z czego 75 w śnieżycy, deszczu, z wiatrem w ryj. Świetnie otworzyłem sezon.
Tak, to Brennabor, Meridką bym nie pojeździł w taki śnieg. Tak, mam na sobie odblaskowe wdzianko by mnie auta nie rozjechały. Tak, te jasne linie wzdłuż spodni to zacinający z południa śnieg. Tak, jechałem na południe. Masakra się zaczęła gdy zrozumiałem, że nie zdążę na pociąg do Lublina odjeżdżający o 16:30, było to około 14:00.


Plan był całkiem inny więc nie miałem żadnej mapy, tylko te tabliczki informujące, że do Puław jest 106, 97, 82... starałem się sobie przypomnieć ileż to może być kilometrów z Dęblina do Puław? Pewnie z jakieś czterdzieści i pięć! Głupio myślałem. Zaledwie 20.
Dawno się tak nie ujechałem, ale musiałem wreszcie wsiąść na rower i pojechać.



W Dęblinie na dworcu jest fajna poczekalnia, a przed Świętami pół miejscowej jednostki wojskowej wyskakuje na przepustkę. 4h czekałem z nimi na opóźniony pociąg do Dorohuska, a cep-konduktor miał nawet czelność bilety sprawdzać! I jeszcze mi się buty suszone na grzejniku rozkleiły, z gorąca!
Ostatecznie rowerowo-świątecznie spędziłem kilka śnieżno-deszczowych dni na wschodzie Polski. Dziękuję G. za gościnę i W. za dobre chęci gościny. B. dziękuję za świetną bazę w Lublinie, a J. za towarzystwo i wytrwałość w deszczu. Gocławianom natomiast dziękuję poczwórnie, bo bez Was pewnie bym wsiadł w czwartek na rower i pojechał przez noc aż do Lublina:-)

PS
Bardzo dobrze sprawdził się ortalion na spodnie, i kurtka przeciwwiatrowa - dziękuję Ci sekendhendzie!