wtorek, 26 marca 2013

Kuh-e Karbusz

Jakiś czas temu do radia powiedziałem, że ja nawet na Rysy nie wszedłem. No, bo nie wszedłem, a są i tacy co rower tam wnosili.
Ja tylko na 3700 się udałem, na 3740 metrów nad poziomem morza. W górach Zagros. W Iranie. W Persji. W dodatku bez roweru. Wstyd!


Nie lubię gór. Jest zimno, wieje wiatr. Jedyne co mnie do nich pędzi to przestrzeń...

Tylko ze względu na uczucia związane z przebywaniem w absolutnej przestrzeni jestem w stanie zrozumieć dlaczego ludzie wchodzą i schodzą z gór!

Z rozmowy z Tomkiem Mackiewiczem na forumextremum.pl :
... Jakiś taki kontakt z absolutem złapałem... Miałem oczywiście jakieś akcje psychiczne. Leżę sobie, a tu jakiś robak przebiegł po suficie, i po nodze jakiś robak przebiegł, a ja: co jest, kurde, przecież tutaj nie może być robaków! (śmiech). Tego typu halucynacje jakieś małe były...
I dalej mówił o oficjalnych organizacjach potwierdzonych w sądach i inny kaeresach ... Bo tam strasznie dużo jest takiej jakiejś dziwnej rywalizacji, zawiści. Dziwny klimat tam panuje, i my chyba nie chcemy za bardzo się w to angażować.

Tu jest kilka zdjęć z drogi z Jagodą gdy kręciliśmy się wokół Kuh-e Karbusz.




 


 
 

Na jednej przełęczy, tak około 3300, kupę zrobiłem. Gdybym jej tam nie zrobił to zesrałbym się ze strachu 300 metrów wyżej, na takiej jednej półce, na której przypomniałem sobie, że mam potworny lęk przestrzeni. Jago przeskoczyła tę półkę jak kozica i włączył mi się wówczas tryb "polski" - ona przeskoczyła, to ja nie przeskoczę?? I przeskoczyłem. Jeszcze ze sto metrów podeszliśmy, na 3740. A potem na szagę w dół, inną drogą niż weszliśmy. Za późno wstaliśmy... no i te skały nas złożyły.

Już po zmroku do naszych pasterzy wróciliśmy, dali nam frytki i herbatę. Trzy dni tam zostaliśmy. Jeszcze tam wrócę. Od drugiej strony wejdę na tę górę! Wejdę i zejdę do doliny Niyakan, do pasterzy Lurów co ich w zeszłym roku spotkaliśmy.