środa, 21 lipca 2010

Trypolis-Johannesburg-Bulawayo-Victoria Falls, wtorek/środa 20-21 lipca 2010 r.

Trypolis-Johannesburg-Bulawayo-Victoria Falls, wtorek/środa 20-21 lipca 2010 r.

W JHB wylądowaliśmy przed 5 rano,na ltonisku czekał na nas Dobek, nasz człowiek w RPA – przywiózł rower dla Agnieszki, zaoferował też podwózkę z całym majdanem na dworzec autobusowy, z którego o 8 rano miał odjeżdżać autobus do Bulawayo. Około godziny zastanawialiśmy się czy pojechać z Dobkiem, czy spróbować się dostać na pokład jakiegoś dzisiejszego samolotu do VF lub Livingston, ostatecznie do Bulawayo – trochę nam się nie uśmiechała jazda autobusem z tak dużą ilością bagażu, po za tym wydawało nam się, że na drogowym przejściu granicznym RPA/Zimbabwe w Beit Bridge możemy się natknąć na bardzo szczegółową odprawę celną...
Ostatecznie zostaliśmy na lotnisku i do 8 biegaliśmy po nim szukając u mniejszych przewoźników możliwości dostania się droga lotniczą bliżej Wodospadów Wiktorii. Gdy zdecydowaliśmy się wreszcie, że polecimy Air Zimbabwe o 9:30 (w cenie 1600 randów) wyszło nasze zmęczenie i brak szczęścia – spóźniliśmy się kilka minut, sprzedaż zakończona, check-in zamknięty...
Postanowiliśmy więc nie kombinować więcej i wykupiliśmy za 1200 randów bilety na opóźniony lot do Bulawayo, linia FLY KUMBA!! Nie ukrywam, że urzekła nas nazwa tego przewoźnika. Fly Kumba użytkuje chyba tylko jeden samolot, namibijskich linii lotniczych...
Gdy kupowaliśmy bilety, wiadomo było, że planowany odlot o 11tej został przesunięty na 13:15. Było więc sporo czasu – spakowaliśmy więc rower (100 randów, poziom B1, w przechowalni bagażu), zjedliśmy coś w sieciowej restauracji i przeszliśmy odprawę paszportową. Pod drugiej stronie próbowaliśmy się zdrzemnąć ze dwie godziny...

Teraz lecimy sobie starym Boeingiem 737-500, trzęsie bardzo, ale widać, że współpasażerowie są do tego przyzwyczajeni, podobnie jak i załoga... Baliśmy się bardzo, że linie skasują nas za nadbagaż, bo przecież ponad to co mieliśmy dotychczas wieźliśmy jeszcze rower, ale chyba z uwagi na opóźnienie nie chcieli od nas dodatkowej opłaty;) Mam nadzieję, że jeszcze jakąś mini przekąskę nam zaserwują...

Na lotnisku w Bulawayo musimy pilnie znaleźć transport do VF , najlepiej bezpośredni, i to jeszcze dziś. Dolecimy około 16tej, wkrótce zrobi się ciemno i raczej nie mamy zamiaru nocować w tym mieście...

Po przylocie oddaliśmy haracz Panu Prezydentowi Robertowi – cło, dużo cła, jak Nowak;)
Później przepłaciliśmy za podwózkę do miejsca skąd odjeżdżają busy do VF, bardzo nam się spieszyło wyjechać z tego miasta. Na „dworcu”, naprawdę bardzo miły chłopak zorganizował nam 4 miejsca na końcu dwudziestoosobowego busa i miejsce w przyczepce dla naszych bagaży, tuż obok worków z ziemniakami, cebulą, jakimiś kartonami i kilkoma innymi torbami podróżnymi...

Podróż wspominam już rano... przy śniadaniu. Jechaliśmy około 7 godzin, było bardzo zimno, tak zimno, że gdy o 1:30 dojechaliśmy do „centrum” i wyszliśmy z auto to wydawało nam się dużo cieplej niż podczas podróży. Jeden ze współpasażerów zaprowadził nas nas kemping SHOESTRINGS. 5$ za osobę w namiocie. Oporządziliśmy się w kilkanaście minut i chwilę po drugiej wszyscy grzecznie spaliśmy.

Dziś spotkamy ekipę „Zambijczyków”, ustalimy sposób i miejsce „przekazania pałeczki”, może wybierzemy się nad wodospad i na most na Zambezi...

Tymczasem przeszliśmy się po VF – znaleźliśmy supermarket SPAR, w którym płaci się dolarami amerykańskimi, ale resztę, monetami otrzymuje się, w pulach botswańskich lub randach południowoafrykańskich... ale o tym nieco później;)

2 komentarze:

  1. Ha, mam Cię! Będziesz tu też pisał? I co to za dziwna historia z tą walutą, Zimbabwe nie ma swojej? A może jest nieporęczna z uwagi na inflację?

    OdpowiedzUsuń
  2. będę i tu, ale straszne mam zaległości-internet w Zimbabwe to całkowity luksus - najświeższe info zawsze na stronach wyprawy!
    dolary zimbabweńskie same się "wycofały" gdy pojawiły się banknoty z prawie 30 zerami;) teraz płaci się USD, pulami botswańskimi, randami RPA i innymi walutami okolicznych państw;)

    OdpowiedzUsuń

skomentuj, a będzie skomentowane