
a miało być tak pięknie!
Polska Złota Jesień w Beskidzie Niskim...
z rowerem i siostrą...
nie udało nam się dojechać w środę, bo ciężko się jeździ po śniegu, w górach na letnich oponach, bez łańcuchów...

autochton z samochodu przed nami skręcił do swej posesji...
za dwoma samochodami Straży Pożarnej (chłopaki dzielnie zdejmowali zwalone drzewa z drogi) jechaliśmy jeszcze kilka kilometrów, ale utknęliśmy na dobre na jakimś podjeździe, strażacy sobie pojechali...i po północy, w lesie, jakieś 10 km przed Nowicą musieliśmy się poddać i zawrócić do Gorlic...
następnego dnia, mimo, że zaopatrzeni w łańcuchy też nie mieliśmy łatwo, na przejazd ostatnich 7 km musieliśmy poświęcić prawie godzinę, gdyż co około 50 metrów trzeba było "podnosić" obciążone śniegiem konary drzew - rower na dachu!!



fajny "rowerowy" wyjazd się zapowiada!

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
skomentuj, a będzie skomentowane