piątek, 16 października 2009

mój pierwszy raz


dzień nam się zaczął od odwiedzin motyla - to dobry znak!!




od rana, a właściwie to już od wczoraj, nie mogłem się doczekać tego momentu! dziś po raz pierwszy w życiu jechałem rowerem po śniegu, a temperatura oscylowała około zera stopni Celsjusza!!
















podczas śniadania okazało się, że w nocy i z samego rana było -10 stopni!! - lekko zwątpiłem czy na pewno dziś pojeżdżę, ale do południa ociepliło się do zera więc wyekwipowany i odpowiednio ubrany ruszyłem chwilę po 12-tej











w niecałe 2 godziny przejechałem ponad 21 km - jak dla mnie rewelacja, tym bardziej, że "zrobiłem" dziś m.in. trasę (podjazd, zjazd i podjazd - około 8 km), której jednorazowo nie przejechałem latem ;)




a oto krótki film zjazdowy... jechałem tak szybko, że spadała mi czapka, gdy próbowałem ją przytrzymać prawie wpadłem do rowu... jadąc ponad 50 km/h

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

skomentuj, a będzie skomentowane